Totes Gebirge… Region, który skrywa przede mną jeszcze wiele wyjątkowych miejsc. Lubię tamtejszą szorstką, wyglądającą jak zastygnięta lawa skałę. I te jeziora, dosłownie na każdym kroku. Czyste, chłodne, przeurocze. Perfekcyjni towarzysze gorącego dnia na górskim szlaku. Dzisiaj zabiorę Cię w samo serce tych gór, do jednego z najciekawszych okolicznych schronisk – Pühringerhütte.
Piękny start spod „Morza Styrii”
Już podczas zbliżania się do miejsca początkowego, wiedziałem że będzie to piękna wędrówka. Na dzień dobry przywitało nas największe jezioro Styrii – duże i ciepłe Grundlsee. Mimo ponad 30 stopniowego upału nie skorzystaliśmy z chłodzącej oferty tego zbiornika. Późna godzina zmotywowała nas do ruszenia na szlak.

Gundlsee
Auto zostawiliśmy przy Gasthofie Veit w samym centrum miejscowości Gößl. Koszt to ok. 10 euro za dobę, raczej nie ma sensu szukać tu oszczędności – praktycznie wszystkie miejsca w okolicy były płatne z tego co widziałem. Stamtąd znaki pokierowały nas w stronę dzisiejszego celu – Pühringerhütte.
Początek trasy dał nam naprawdę w kość – największe przewyższenie zdobywa się przez pierwszą godzinę marszu. W połączeniu z ponad 30 stopniami gorąca było to wyzwanie wymagające dużych ilości wody.
Najbardziej uroczy zbiornik genów na świecie
Na szczęście mordęga nie trwała wiecznie i wkrótce zaczęło się robić przyjemnie. Po około 1,5 marszu ujrzeliśmy cud natury – Vordere Lahngangsee. Śliczne i ekstremalnie czyste jezioro.

Vordere Lhangangsee – cudo !
Jest ono na tyle czyste, że od 60 lat nie prowadzi się tutaj połowów, tylko używa się go jako naturalny zbiornik genów dla Złotopstrąga – lokalnego rarytasu odławianego w niżej położonym Grundlsee.
Zarobiliśmy szybką przerwę na jedzenie, tym razem bez kąpania. Kąpanie będzie w drodze powrotnej 🙂
Dalsza droga była bardzo przyjemna, przebiegała ona w otoczeniu skał typowych dla Totes Gebirge.
Ciemność zbliżała się wielkimi krokami, w końcu ujrzeliśmy jarzący się czerwienią Rotgschirr. Znak, że schornisko jest coraz bliżej !
Po chwili zbliżyliśmy się do Elmsee i ujrzeliśmy schronisko. Piwo !
Pühringerhütte to bardzo fajne miejsce, obsługiwał nas klimatyczny górski hiszpan. Jako, że mieliśmy psa ze sobą to dostaliśmy cały Winterraum tylko dla siebie. W środku sezonu ! Tyle szczęścia !
Przed snem udało nam się jeszcze trafić na letnią burzę. Uwielbiam burze w górach. Oczywiście gdy mam dach nad głową i niekoniecznie jest to namiot 🙂

Schronisko majaczy w oddali, najwyższy czas !

Przed snem odwiedziła na jeszcze burza
Szczycik z rana, jak śmietana
Zaraz po przepysznej jajecznicy zebraliśmy zdobywać szczyt. Elm to wysoki na 2128 metrów szczyt, czyli czeka nas niecałe 500 metrów przewyższenia.

Pühringerhütte z drugiej strony
Pikuś 🙂 Początek trasy był trochę błotnisty i szło się nieciekawie, ale po 15 minutach zaczęła się ta specyficzna okoliczna skała. Bardzo wygodna do chodzenia i wspinaczki, ale stracenie równowagi poza szlakiem może być bolesny i krwawy.

Niektórzy potrzebowali małej pomocy przy wejściu 🙂
Po jakiejś godzince przyjemnej wędrówki stanęliśmy na szczycie. Widok był naprawdę godny. Bardzo dobrze widać było rozległy Dachstein z jego imponującymi lodowcami, a także całe Totes Gebirge – morze skał wyglądających jak stopione jedną bryłę. Uwielbiam to !

Widok na serce Totes Gebirge, z jego najwyższym szczytem – Großer Priel

Tu z kolei widok na Grundlsee, a w tle majaczy Dachstein
Po krótkiej przerwie na nasycenie się widokiem ruszyliśmy z powrotem do schroniska, gdzie po uzupełnieniu niedoboru chmielu ruszyliśmy w drogę powrotną.
Oczywiście tym razem nie odmówiliśmy sobie kąpieli w Vordere Lahngangsee. To było coś pięknego, dostałem drugie życie dosłownie !
Zejście na dół minęło bezproblemowo, po dotarciu do samochodu udaliśmy się na posiłek do Gasthofu Veit, gdzie zaparkowaliśmy.
Jedzonko było w miarę, aczkolwiek obsługa do najuprzejmiejszych nie należała. Następnym razem znajdziemy sobie inne miejsce na zapełnienie żołądków
Podsumowując
Jest to technicznie prosta i przy dwóch dniach kondycyjnie mało wymagająca trasa. Jeziora po drodze po prostu zwalają z nóg, a Vordere Lahngangsee jest idealne na orzeźwiającą kąpiel, czy nawet dłuższy piknik w przepięknych okolicznościach przyrody.
Ja na pewno tam wrócę, może spotkamy się na szlaku ?
Jeżeli spodobał Ci się mój wpis to udostępnij go swoim znajomym. Dziękuję ! [DISPLAY_ULTIMATE_SOCIAL_ICONS]
Informacje na temat trasy:
Jeżeli jesteś po raz pierwszy na tej stronie, to koniecznie przeczytaj ten wpis!
Miejsce początkowe: Gößl, ja zaparkowałem przy Gasthofie Veith (koszt ok. 10 euro). Praktycznie wszystkie inne miejsca parkingowe w okolicy też są płatne
Nocleg: Pühringerhütte, trzeba koniecznie zadzwonić wcześniej i zarezerwować. Im wcześniej, tym lepiej – w sezonie jest to oblegane miejsce.
Długość: 22 km
Czas: Gößl – Pühringerhütte 3,5h. Pühringerhütte – Elm – Pühringerhütte 2h. Pühringerhütte – Gößl 3,5h. Łącznie ok. 9h (u mnie 2 dni)
Przewyższenie: 1600 m
Charakter: Technicznie prosta trasa, aczkolwiek wymagająca trochę kondycji. Mniej zaprawieni w bojach spokojnie mogą odpuścić sobie Elma.
Niezbędne wyposażenie: lekkie buty górskie, od biedy mogą być przyczepne buty sportowe.
Tutaj znajdziesz przebieg trasy umieszczony na serwisie www.outdooractive.com.